Więc  może ja bym powiedziała parę słów o sobie....  

Urodziłam się we Wrocławiu,  w czasie kiedy wieże Katedry nie miały jeszcze hełmów. Żyłam sobie niefrasobliwie otoczona sztuką, poezją i muzyką. Jak się później okazało, moje wychowanie zupełnie nie przystosowało mnie do życia i pracy w normalnym społeczeństwie.

Ukończyłam filologię angielską na Uniwersytecie Wrocławskim i zaraz potem stałam się żoną i matką dwóch synów. Zajmowałam sie głównie domem i dziećmi, trochę uczyłam angielskiego,  dorywczo tłumaczyłam teksty naukowe. W wolnych chwilach szyłam, malowałam, haftowałam, robiłam remonty, zajmowałam się ogrodem i tapicerstwem, czytałam. 

Już jako dziecko towarzyszyłam w ciemni ojcu, który jako amator zajmował się fotografią kolorową. Później do spółki z mężem Olkiem robiliśmy setki slajdów naszą Praktiką. Przy różnych okazjach wracałam do ciemni, żeby eksperymentować z fotografią czarno-białą. Jednak potrzeba koloru przeważyła. Obecnie używam kolejnego juz aparatu cyfrowego, jest to lustrzanka Olympus E510.

W roku 2000 brałam udział w Konkursie "Agfa" i "Gazety Wyborczej"  pt. "Wielka Szansa".W drugim etapie moje zdjęcia były publikowane w "Dużym Formacie" Gazety Wyborczej. Doszłam do trzeciego etapu i z satysfakcją mogłam oglądać swoje fotografie w Warszawie w galerii ZPAF. Kilkakrotnie prezentowałam swoje zdjęcia w czasie Dni Brochowa, miałam też wystawę w Klubie Seniora Politechniki Wrocławskiej.

Veni, vidi, photographici

Prawie w każdym z nas drzemie pragnienie zatrzymania na dłużej, czasem na zawsze najpiękniejszych wspomnień, chwil, widoków. Z pięknem wiążą się silne pozytywne emocje, które powracają przy oglądaniu fotografii. To dlatego ta dziedzina jest tak popularna i wszechobecna.  Emocje dotyczą spotkań rodzinnych, wojaży, spacerów; im częściej sięgamy po aparat, żeby uwiecznić jakąś chwilę, czy widok, tym wrażliwsi się stajemy.

Wszystko przeżywamy  w dwójnasób, albo nawet w trójnasób. Raz, kiedy dostrzegamy coś ciekawego czy pięknego, drugi raz, gdy robimy fotografię, starając się w jak najlepszy sposób zapisać to, co zobaczyliśmy i po raz kolejny, oglądając efekt naszego wysiłku. Możemy go później powtarzać wracając do starych zdjęć, albumów, przywołując wspomnienia.

Hobby, czy obsesja?

Moja przygoda z fotografią zaczęła się podobnie, jak u innych, jednak potrzeba zapisywania obrazów zaczęła przekraczać „rozsądne” ramy z chwilą, gdy zamieszkałam na Brochowie, w 1992. Okna domu, wychodzące na trzy strony świata, szeroka, nieograniczona zabudowaniami ani wysokimi drzewami przestrzeń, otworzyły ogromne pole dla obserwacji nieba, zjawisk przyrody, a rozciągające się aż po horyzont pola to niewyczerpane źródło ciekawych okazów fauny i flory. Bliski kontakt z Naturą daje mi ogromną radość, wycisza, pomaga odnaleźć wewnętrzną harmonię, a poznawanie i fotografowanie ptaków uczy cierpliwości, pokory i daje wiele satysfakcji. Na fotografiach najlepiej widać upływ czasu, i to nie tylko w skali stuleci, czy dziesięcioleci. Fotografia, choć dwuwymiarowa,  zamyka w sobie wycinek czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Właściwie na pytanie, hobby, czy obsesja, mogę odpowiedzieć: fotografia to dla mnie sposób życia. To mój sposób reagowania na świat, komentowania go.

powrót -home